Siostra Aide Duarte to niewielka wzrostem, lecz wielka sercem Mała Siostra Bożej Opatrzności. To prawdziwa Boża oblubienica, która od dawna żyje duchem służby bliźniemu, a od ponad 50 lat czyni to w zgromadzeniu zakonnym. Jako Brazylijka Siostra po polsku nie wszystko rozumie, biegle za to włada językiem włoskim, gdyż w Italii spędziła 40 lat. W Polce spędziła 14 lat. W hospicjum żartowałyśmy, że s. Aide rozumie tylko to, co chce rozumieć i nic nie rozumie z tego, czego słyszeć i rozumieć nie chce. Niemniej jednak język miłości, którym się posługuje, jest zrozumiały dla każdego z jej otoczenia.
Jest siostrą, z której twarzy nie znika uśmiech. Choć niektórzy mówią, że potrafi się złościć, ja nigdy tego nie zauważyłam. Sercem bezgranicznie oddana Bogu i człowiekowi, choć jak każdy, na pewno ma własne problemy i dolegliwości, ale one są drugorzędne w spotkaniu cierpiącym człowiekiem. Nieważne, jak się czuje. Ważne, jak czują się powierzeni jej opiece.
„Carissimo” – droga. Ilekroć wymawia to słowo, odbieram je jako: mój drogi, mój biedny, mój kochany. „Carissima” – to słowo w relacji do osoby cierpiącej, która zgłasza ból i złe samopoczucie.
Ale gdy s. Aide jest chora, i to do niej ktoś mówi „carissima”, odpowiada – ja? no, ja nie, ja jestem silna.
To prawda, jest silna. Przecież w białostockim Hospicjum Dom Opatrzności Bożej, w którym chorzy w znacznej większości całymi dniami przebywają w łóżku, posługa bywa prawdziwym wyzwaniem. Na każdym dyżurze obracała i podnosiła chorych. Jest specjalistką od pedicure, manicure, pomiaru ciśnienia krwi i podawania leków. Dźwigała na swych barkach ciężar nie tylko fizyczny, ale również psychiczny.
Siostra towarzyszyła niczym Anioł człowiekowi umierającemu oraz jego rodzinnie w ostatniej drodze i w przejściu do lepszego świata. Z uściskiem dłoni, życzliwością w oczach, modlitwą na ustach, żegnała tych, którzy odchodzą do domu Pana.
Po dyżurze Mała Siostra Bożej Opatrzności w drodze do domu unosi w myślach i modlitwie powierzonych jej opiece chorych. Moim zdaniem, największą siłą Małej Siostry jest moc Boża i piękno wewnętrzne. Siłę czerpie przyjaźni i więzi z Bogiem, którą przedkłada ponad reakcje z innymi.
Zauważyłam nigdzie nie spotykany, przepiękny obyczaj dołączania przez siostry do uczestników Eucharystii w domu księży emerytów. Spotykają się, rozmawiają zainteresowane ich problemami. Kiedy któryś z mieszkańców domu obchodzi imieniny lub urodziny, słyszy „sto lata” i dostaje drobny upominek. Drzwi domu zakonnego Małych Sióstr Bożej Opatrzności są zawsze otwarte dla innych, a serca sióstr wsłuchane w potrzeby drugiego człowieka.
Podobno Anioły są wśród nas, chodzą po świecie. Jednym z nich jest bez wątpienia przeogromna sercem AIDE – Mała Siostra Bożej Opatrzności, która przybyła do białostockiego hospicjum z dalekiego kraju i która temu miejscu poświęciła wiele lat swego pięknego życia.
Monika Szydłowska
Siostra Aide jest bardzo ciepłą, bardzo mi bliską osobą, którą kocham i zawsze na jej widok chce mi się uśmiechać.
Iza