Zgromadzenie Małych Sióstr
Bożej Opatrzności
Święty Józef a Boża Opatrzność
W Roku Świętego Józefa w sposób szczególny przyglądamy się postaci Oblubieńca Maryi i ziemskiego Taty Jezusa i wzywamy jego wstawiennictwa w intencjach wspólnoty Kościoła i naszych osobistych. Nie wątpimy, że ten, który był ostoją Świętej Rodziny, ma swą wyjątkową pozycję w niebie i może nam wiele wyprosić. Warto jednak nie tylko u świętego Józefa coś "załatwiać", ale zachwycić się jego osobą i rolą, jaką Bóg mu w historii zbawienia przeznaczył. Cieśla z Nazaretu jest dowodem na istnienie Bożej Opatrzności, a jednocześnie wzorem zaufania człowieka wobec Bożych planów.
W modlitwie kończącej Litanię do św. Józefa wypowiadamy następujące słowa: "Boże, któryś w niewysłowionej Opatrzności raczył wybrać Świętego Józefa na Oblubieńca Najświętszej Rodzicielki swojej...". Bóg zatroszczył się o swego Syna nie tylko przez to, że dał Mu niezwykłą Matkę, ale też przez postawienie przy Nim wspaniałego ziemskiego taty. Kogoś, kto jako sprawiedliwy, dobry, opiekuńczy, z jednej strony prawdziwie o Niego zadba, a z drugiej będzie dla Niego obrazem Ojca w niebie. Józef w istocie był mężem opatrznościowym dla Jezusa: przyjął brzemienną Maryję, zgodził się zostać ojcem Dziecka. W tej roli był konsekwentny. Wyszukał w Betlejem swej Żonie spokojne miejsce na poród, w pozornie beznadziejnej sytuacji. Przedstawił , zgodnie z żydowskim obowiązkiem, swego pierworodnego Syna Bogu w jerozolimskiej świątyni. Zorganizował ucieczkę do Egiptu w sytuacji zagrożenia życia Jezusa ze strony Heroda, a tam, jak możemy się domyślać, zadbał o utrzymanie swej rodziny. W Nazarecie też pracował ciężko, by zapewnić byt rodzinie. Sprawdził się też w sytuacji krytycznej: gdy dwunastoletni Jezus zaginął podczas powrotu ze święta Paschy, wraz z Maryją rozpoczął żmudne poszukiwania. Trzeba przyznać, że Boża Opatrzność zapewniła Jezusowi na ziemi świetnego ojca: zaangażowanego i niezawodnego, a do tego jeszcze o łagodnym, ciepłym charakterze. Święty Józef nie był tylko dodatkiem do Maryi, ale pełnoprawnym członkiem Świętej Rodziny, prawdziwym tatą dla tego niezwykłego Chłopca. Kiedy spełnił swą misję, usunął się w cień, został wezwany po wieczną nagrodę do Bożego Królestwa. Obecność tego świętego u boku Jezusa pokazuje, jak bardzo Bóg ma wszystko przemyślane, zaplanowane i układające się w całość.
Łatwo o tym mówić z perspektywy publicznego nauczania Jezusa, Jego cudów i Jego chwalebnego zmartwychwstania. Józef jednak tego nie doczekał, nie oglądał uzdrowień, wskrzeszeń ani nie pił wody przemienionej w wino na weselu w Kanie Galilejskiej. Jego droga była drogą ryzyka, porzucenia własnych marzeń i planów, bez gwarancji końcowego sukcesu czy spełnienia. Jego droga była drogą w ciemności, wśród pytań bez odpowiedzi. Mógł odrzucić każde z Bożych natchnień: śmiać się z absurdalnych snów z aniołem, nie ruszać z Betlejem do niepewnego Egiptu, pasterzy uznać za niepoważnych, Mędrców ze Wschodu za dziwaków, a Symeona i Annę za starców z zaburzeniami . Tymczasem święty Józef pozwolił prowadzić się Bożej Opatrzności, przyjąwszy jej najbardziej niezrozumiałe i niedorzeczne wyroki. Bez buntu, bez dyskusji, bez negocjacji. Dzięki otwartości Józefa na Bożą Wolę, jego pokorze i posłuszeństwu, Bóg mógł przeprowadzić swój wspaniały plan! Nie tylko dzięki "tak" Maryi, również dzięki oczekiwanemu przez Boga "tak" Józefa, mógł się dokonać cud Wcielenia.
Nam, Małym Siostrom Bożej Opatrzności, właśnie dlatego św. Józef jest tak bliski. Jest dla nas, tak jak Maryja, wzorem zaufania Bożej Opatrzności. Jego historia pokazuje, że Bóg ma lepszy scenariusz od naszego. Musimy o tym pamiętać patrząc na losy świata, również w niepewnym czasie obecnej pandemii. Musimy o tym pamiętać, zmagając się z naszymi rodzinnymi czy wspólnotowymi doświadczeniami. Gdy jest trudno lub gdy Wola Boża wydaje się niezrozumiała, warto wołać o pomoc do świętego Józefa. Na pewno wesprze. W końcu jest niezawodny !
Ksiądz Arcybiskup

6 lutego nasza zakonna wspólnota gościła Księdza Arcybiskupa Tadeusza Wojdę. Jesteśmy bardzo wdzięczne Panu Bogu za duszpasterską wizytę naszego pasterza, w czasie której w radosnej, braterskiej atmosferze, bez pośpiechu, mogliśmy porozmawiać o rozwoju wspólnot życia konsekrowanego w archidiecezji białostockiej. Cieszy, że Ksiądz Arcybiskup wspiera wszystkich, którzy chcą żyć według rad ewangelicznych i być dla laicyzującego się świata znakiem Królestwa Bożego. Bóg zapłać!
Boże Narodzenie 2020
Przez tej pandemii zawieruchę
Czasami blisko tylko duchem
Możemy siebie być,
Lecz równie szczere swe życzenia
Z racji Bożego Narodzenia
My dzisiaj ślemy Ci !
Niech Boże Dziecię błogosławi,
Zdrowie podtrzyma lub poprawi,
Niech nie poskąpi łask,
Niech dobra Tobie ześle swoje
I niech napełni Cię pokojem
W ten niespokojny czas...
Pamiętamy o wszystkich Przyjaciołach i miłych Gościach tej strony przy Betlejemskim Żłobku i polecamy Was Dzieciątku Jezus.
Małe Siostry Bożej Opatrzności
S. Aide
Siostra Aide Duarte to niewielka wzrostem, lecz wielka sercem Mała Siostra Bożej Opatrzności. To prawdziwa Boża oblubienica, która od dawna żyje duchem służby bliźniemu, a od ponad 50 lat czyni to w zgromadzeniu zakonnym. Jako Brazylijka Siostra po polsku nie wszystko rozumie, biegle za to włada językiem włoskim, gdyż w Italii spędziła 40 lat. W Polce spędziła 14 lat. W hospicjum żartowałyśmy, że s. Aide rozumie tylko to, co chce rozumieć i nic nie rozumie z tego, czego słyszeć i rozumieć nie chce. Niemniej jednak język miłości, którym się posługuje, jest zrozumiały dla każdego z jej otoczenia.
Jest siostrą, z której twarzy nie znika uśmiech. Choć niektórzy mówią, że potrafi się złościć, ja nigdy tego nie zauważyłam. Sercem bezgranicznie oddana Bogu i człowiekowi, choć jak każdy, na pewno ma własne problemy i dolegliwości, ale one są drugorzędne w spotkaniu cierpiącym człowiekiem. Nieważne, jak się czuje. Ważne, jak czują się powierzeni jej opiece.
„Carissimo” – droga. Ilekroć wymawia to słowo, odbieram je jako: mój drogi, mój biedny, mój kochany. „Carissima” – to słowo w relacji do osoby cierpiącej, która zgłasza ból i złe samopoczucie.
Ale gdy s. Aide jest chora, i to do niej ktoś mówi „carissima”, odpowiada – ja? no, ja nie, ja jestem silna.
To prawda, jest silna. Przecież w białostockim Hospicjum Dom Opatrzności Bożej, w którym chorzy w znacznej większości całymi dniami przebywają w łóżku, posługa bywa prawdziwym wyzwaniem. Na każdym dyżurze obracała i podnosiła chorych. Jest specjalistką od pedicure, manicure, pomiaru ciśnienia krwi i podawania leków. Dźwigała na swych barkach ciężar nie tylko fizyczny, ale również psychiczny.
Siostra towarzyszyła niczym Anioł człowiekowi umierającemu oraz jego rodzinnie w ostatniej drodze i w przejściu do lepszego świata. Z uściskiem dłoni, życzliwością w oczach, modlitwą na ustach, żegnała tych, którzy odchodzą do domu Pana.
Po dyżurze Mała Siostra Bożej Opatrzności w drodze do domu unosi w myślach i modlitwie powierzonych jej opiece chorych. Moim zdaniem, największą siłą Małej Siostry jest moc Boża i piękno wewnętrzne. Siłę czerpie przyjaźni i więzi z Bogiem, którą przedkłada ponad reakcje z innymi.
Zauważyłam nigdzie nie spotykany, przepiękny obyczaj dołączania przez siostry do uczestników Eucharystii w domu księży emerytów. Spotykają się, rozmawiają zainteresowane ich problemami. Kiedy któryś z mieszkańców domu obchodzi imieniny lub urodziny, słyszy „sto lata” i dostaje drobny upominek. Drzwi domu zakonnego Małych Sióstr Bożej Opatrzności są zawsze otwarte dla innych, a serca sióstr wsłuchane w potrzeby drugiego człowieka.
Podobno Anioły są wśród nas, chodzą po świecie. Jednym z nich jest bez wątpienia przeogromna sercem AIDE – Mała Siostra Bożej Opatrzności, która przybyła do białostockiego hospicjum z dalekiego kraju i która temu miejscu poświęciła wiele lat swego pięknego życia.
Monika Szydłowska
Siostra Aide jest bardzo ciepłą, bardzo mi bliską osobą, którą kocham i zawsze na jej widok chce mi się uśmiechać.
Iza