Zgromadzenie Małych Sióstr
Bożej Opatrzności
Alleluja! Miłosierny żyje!
W tych dniach możemy kontemplować wielką dobroć Boga. On w swoim miłosierdziu, pozwolił się na ubiczować, upokorzyć i na śmierć skazać, wziął na siebie krzyż naszych win, umarł na nim...On w swoim wielkim miłosierdziu ZMARTWYCHWSTAŁ, by być zawsze z nami! Po swoim chwalebnym powstaniu z grobu nie przestawał okazywać miłosierdzia swoim uczniom: Piotrowi wybaczył zaparcie, uczniom z Emaus cierpliwie Pisma wyjaśniał, apostołom dał moc odpuszczania grzechów, uczniom nad jeziorem przygotował usmażoną rybę...Wielkie i małe akty miłosierdzia!
Życzymy wszystkim błogosławionych Świąt Wielkiej Nocy w duchu radowania się niewysłowionym miłosierdziem Pana!
Małe Siostry Bożej Opatrzności
Wielki Post 2016
Deo gratias za Rok Życia Konsekrowanego!
Z wielką wdzięcznością Bogu kończymy ten szczególny czas łaski, jakim był Rok Życia Konsekrowanego! Ufamy, że czas ten zaowocuje uświęceniem naszego życia zakonnego i wzbudzeniem nowych powołań do wszelkich wspólnot zakonnych, w tym również do Małych Sióstr Bożej Opatrzności! Wszystkich naszych przyjaciół prosimy o nieustawanie w modlitwie za naszą wspólnotę!
U Boga czas łaski jest ZAWSZE, dlatego koniec roku poświęconego tym, którzy oddali Mu swe życie, specjalnie nas nie martwi!
Teraz otrzymujemy od Kościoła wspaniały dar jubileuszowego Roku Miłosierdzia! Jako osoby konsekrowane chcemy przede wszystkim być ambasadorkami miłosierdzia Boga w świecie, świadkami Jego troski o każdego człowieka, apostołkami Jego czułości!
Spotkanie miłosierdzia z życiem konsekrowanym
Weronika Kaczorowska
Człowiek szuka miłości, bo w głębi serca wie,
że tylko miłość może uczynić go szczęśliwym.
św. Jan Paweł II
Spotkanie miłosierdzia z życiem konsekrowanym
Szczęśliwi, którzy słysząc głos powołania, nie zagłuszają go - odkryją wielką Miłość.
Szczęśliwi, którzy idąc za Panem, bardziej Jemu ufają niż sobie – nie będą zawiedzeni.
Szczęśliwi, którzy jak Maryja rozważają wszystko w swoim sercu – poznają Boże tajemnice.
Szczęśliwi, którzy nie boją się z Chrystusem wypłynąć na głębię – zobaczą obfite owoce swojej pracy.
Szczęśliwi, którzy otwarci są na natchnienia Ducha Świętego – uczynią to, co po ludzku jest niemożliwe.
Szczęśliwi, którzy troszczą się o zbawienie wszystkich ludzi – wypełnią misję, którą dał im Jezus Chrystus.
Szczęśliwi, którzy kierują się „wyobraźnią miłosierdzia” – uśmiechnie się do nich Bóg.
Szczęśliwi, którzy gotowi są przyjąć krzyż, cierpienie, odrzucenie – najbardziej upodobnią się do swojego Mistrza.
Drugiego lutego kończy się Rok Życia Konsekrowanego, ale czy kończy się czas rozeznawania tego, co najważniejsze – powołania życiowego? Nikt nie chce przegrać życia, a jeśli wygrać - to przecież ważne, by rozpoznać plan Boży wobec nas. Jak mówił bł. Michał Kozal: Prawdziwą wielkość człowieka mierzy się miarą jego zjednoczenia z Bogiem, mierzy się umiejętnością i gorliwością wykonywania planów Bożych. A kard. Stefan Wyszyński przypominał: Każdy człowiek ma wzór w Jezusie Chrystusie, od Boga ma pewien plan do spełnienia i powinien go wypełnić. Wówczas realizuje wolę Bożą (Czas nigdy go nie oddali, s. 214). Czy jednak łatwo odczytać ten plan Boży? Żeby słyszeć głos powołania, trzeba słuchać, nasłuchiwać. Ale jak słuchać, żeby słyszeć? Czasem będzie to grzmot, a czasem cichy wietrzyk … Czasem nagłe olśnienie jak u Szawła i głos mówiący Ja jestem Jezus, którego ty prześladujesz…, a innym razem próba gotowości do służby Bożej i wytrwałości w nasłuchiwaniu – jak u Samuela (por. 1 Sm 3) – Oto jestem: przecież mię wołałeś; Mów Panie, bo sługa Twój słucha. W dodatku to nasłuchiwanie musi trwać do końca życia. Jak pisał Jerzy Liebert w Jeźdźcu – Uczyniwszy na wieki wybór,// W każdej chwili wybierać muszę. Prymas Tysiąclecia w 16. rocznicę konsekracji biskupiej 12 maja 1962 r. dzielił się na Jasnej Górze takim swoim doświadczeniem: Człowiek musi niekiedy nauczyć się słuchać nie tylko dużych, wielkich, ważnych i mądrych, ale nawet małych. Trzeba umieć wszędzie dosłyszeć głos Boży, sprawdzając tylko, czy pobudka, która przyszła, jest ku chwale Bożej, a potem nie wahać się. Resztę już uczyni sam Bóg. Na ile Rok Życia Konsekrowanego przybliżył wszystkim różne formy tego życia, pogłębił zrozumienie duchowości samym konsekrowanym, zachęcił do modlitwy za osoby konsekrowane i ukazał piękno drogi, którą warto pójść? Wie to tylko Bóg, który przecież z miłością i nadzieją patrzy na powołanych i na tych, których wzywa do pójścia radykalną drogą ewangeliczną.
Związek miłosierdzia z życiem konsekrowanym
Szczególną wymowę ma fakt wspólnego czasu Nadzwyczajnego Jubileuszu Miłosierdzia i Roku Życia Konsekrowanego . Czyż nie obrazuje on drogi, jaką idą osoby konsekrowane zapatrzone w swojego Mistrza? Kazanie na Górze (Mt 5-7) – to program ich życia. Ambitny program. Od ośmiu błogosławieństw Instytut Świecki Pomocnic Maryi Jasnogórskiej Matki Kościoła (obecnie Instytut Prymasa Wyszyńskiego) w początkowym okresie nosił nazwę: Ósemka, a każda z członkiń Instytutu jedno wylosowane błogosławieństwo w dniu pierwszych ślubów otrzymuje jako przesłanie na całe życie. Święty Jan Paweł II homilię we Wrocławiu 21 czerwca 1983 r. rozpoczął od słów: Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem będą nasyceni (Mt 5,6), odnosząc je do św. Jadwigi Śląskiej. Stwierdził też, że Święci są ludźmi ośmiu błogosławieństw. Hasłem dziewiątej podróży apostolskiej Ojca Świętego Jana Pawła II do Polski (16-17 sierpnia 2002 r.) były słowa: Bóg bogaty w miłosierdzie. Już w przemówieniu powitalnym Papież powiedział: Miłosierdzie Boże znajduje swoje odzwierciedlenie w miłosierdziu ludzi. Od wieków Kraków szczycił się wielkimi postaciami, które ufając miłości Boga, dawały świadectwo miłosierdzia przez konkretne dzieła miłości człowieka. Ojciec Święty przypomniał niektóre z tych postaci – św. Jadwigę Wawelską, św. Jana z Kęt, ks. Piotra Skargę, św. Brata Alberta. Po beatyfikacji Zygmunta Szczęsnego Felińskiego, Jana Beyzyma, Sancji Szymkowiak i Jana Balickiego (18 sierpnia 2002 r.) św. Jan Paweł II stwierdził: Różne były czasy, w których żyli, różne były ich osobiste dzieje. Jednak jednoczy ich ten szczególny rys świętości, jakim jest oddanie sprawie miłosierdzia. U źródeł świadczenia miłosierdzia jest często osobiste doświadczenie miłości miłosiernej Boga. Zauważyć je można m.in. w historii życia św. Brata Alberta czy założyciela zgromadzeń bezhabitowych – bł. Honorata Koźmińskiego. Słowa, które św. Jan Paweł II wypowiedział w 2002 r., odnoszą się także do nas: Bóg, okazując nam miłosierdzie, oczekuje, że będziemy świadkami miłosierdzia w dzisiejszym świecie. Starają się to czynić osoby konsekrowane ze zgromadzeń zakonnych, instytutów świeckich, dziewice i wdowy konsekrowane, pustelnicy, a także świeccy. Czynem, słowem, modlitwą, ofiarą. Zapewne będzie wiele okazji, by przybliżyć różne dzieła związane z posługą miłości w naszej diecezji. Dwa zgromadzenia już w swojej nazwie odwołują się do miłosierdzia – to Siostry Miłosierdzia św. Wincentego á Paulo (szarytki), które przybyły do Białegostoku w 1768 r., by opiekować się chorymi i Siostry Jezusa Miłosiernego (założycielem ich jest bł. Michał Sopoćko). Opatrzność Boża to druga strona oblicza Miłosierdzia. Opatrzność czuwa i pomaga sterować w odpowiednim kierunku – powiedział kard. J. Glemp 19 sierpnia 2002 r., żegnając Ojca Świętego Jana Pawła II. Zawierzenie Bożej Opatrzności i posługa miłosierdzia wyróżniają siostry pracujące od dziesięciu lat w Białymstoku.
Mały jubileusz Małych Sióstr Bożej Opatrzności w Białymstoku
W październiku 2006 r. przybyły do Miasta Miłosierdzia trzy siostry ze Zgromadzenia, które narodziło się we Włoszech. Założycielką rodziny zakonnej jest Matka Teresa Grillo Michel, którą beatyfikował Jan Paweł II w Turynie 24 maja 1998 r. Za początek Zgromadzenia uważa się datę 8 stycznia 1899 r., kiedy to Matka Teresa wraz z ośmioma współpracownicami złożyła śluby i przyjęła habit oraz z welon z rąk ówczesnego biskupa Alessandrii (północne Włochy). Miała wówczas 44 lata. Za sobą 14 szczęśliwych lat w małżeństwie, trudny okres po śmierci bliskich osób – matki i męża, poszukiwanie nowej drogi, wsłuchiwanie się w to, co mówił Bóg. A co mówił? – Dlaczego chcesz umrzeć? Musisz wyzdrowieć, aby stać się matką wielu ubogich ludzi. Matka Teresa – posłuszna temu głosowi – całkowicie oddała się na służbę Bożej Opatrzności. Świadectwo jej życia zaowocowało nowymi powołaniami. Jedna z myśli bł. Teresy Grillo Michel mówi: Niech każda córka Twojej Bożej Opatrzności szczyci się tym, że jest studnią ustawioną w publicznym miejscu, z której wszyscy, o każdej porze, mogą zaczerpnąć pomocy. Obecnie Małe Siostry Bożej Opatrzności pracują nie tylko we Włoszech, ale także w Brazylii, w Argentynie, w Indiach i w Polsce. W 2006 r. do Białegostoku przyjechały: S. Aidé (Brazylijka), S. Vita (Włoszka) i S. Bożena (Polka). Czy siostry cudzoziemki dużo słyszały o naszym mieście? Dlaczego po wielu latach pracy w Italii zdecydowały się przyjechać do Polski? Może jak Habakuk z Księgi Daniela (Dn 14,35) mówiły: Panie, nie widziałyśmy nigdy Białegostoku, nie znamy języka polskiego…? W 2010 r. dołączyła do nich S. Maret (Hinduska). Radością sióstr są powołania, które rodzą się w Polsce. Pielęgniarstwo studiuje S. Monika (Polka), by wesprzeć siostry (S. Aidé i S. Bożenę) pracujące w białostockim Hospicjum Dom Opatrzności Bożej. Siostry dzielą się swoim charyzmatem ze świeckimi, prowadząc Wspólnotę Przyjaciół Matki Teresy (odpowiada za nią S. Vita), a ponadto przybliżają kulturę Italii, Brazylii, Indii na różnych spotkaniach. Siostra Maret Naduvilaveettil po zdobyciu w Polsce wykształcenia pedagogicznego służy teraz osobom niepełnosprawnym w Instytucie Opatrzności Bożej Matka Teresa Michel w Alessandrii. Za swoją Matką Założycielką siostry mówią nam: Zawierzmy z całych sił nieskończonemu miłosierdziu Serca Jezusa. On nie pozwoli, by stało się bezowocne to drzewo, które sam zasadził. Musimy więc dużo się modlić, a przede wszystkim mieć w sobie miłość, która sprawi, że będziemy jednego serca i jednego ducha, bo tylko jedność daje siłę. Jak nie dziękować siostrom za ich ofiarną służbę w Białymstoku?
Boże tajemnice
Dar i tajemnica – tak św. Jan Paweł II określił najkrócej to, czym jest powołanie kapłańskie. Podobnie jest z powołaniem do życia konsekrowanego. Także do niego odnoszą się słowa kard. S. Wyszyńskiego wypowiedziane we Włocławku 18 maja 1969 r.: Przede wszystkim tajemnicą jest samo powołanie. Chrystus powoływał często takich, którzy nie chcieli iść za Nim, i tych przynaglał. A innych, którzy chcieli iść za Nim, odsyłał nieraz do domu. Między Chrystusem powołującym a powołanym istnieje bowiem wewnętrzna tajemnica. I tej tajemnicy. Dzieci Boże, z całkowitą ludzką pewnością – nie rozstrzygnie nikt. Zdumiewać może to, że jedni niemal od początku swojej świadomości wiedzą, że powołuje ich Bóg, a inni wchodzą na tę drogę u schyłku swego ziemskiego życia. Święta Teresa z Lisieux prosiła nawet papieża Leona XIII, aby pozwolił jej wstąpić do Karmelu w piętnastym roku życia. Uczyniła to rok później. A związany z Laskami przez pięćdziesiąt lat Antoni Marylski – święcenia kapłańskie przyjął w wieku 77 lat (28.02.1971 r.) Zmarł dwa lata później… Błogosławiona Natalia Tułasiewicz zerwała zaręczyny po ośmiu latach narzeczeństwa, a potem siedem lat poszukiwała ostatecznego powołania życiowego. Mirosława Berdowska wyszła za mąż 13 sierpnia 1944 r. za Stanisława Hankiewicza, ale nie było jej dane rozpocząć życia małżeńskiego. Po czterech latach dziewiczego wdowieństwa dojrzało w niej powołanie do całkowitego oddania się na służbę Bogu. Wybrała drogę instytutu świeckiego. Każda historia powołania jest jedyna i niepowtarzalna. Ukazuje też, jak ważną rolę odgrywają spowiednicy i kierownicy duchowi. Błogosławiona Natalia Tułasiewicz zanotowała 14 sierpnia 1943 r.: Bezpośrednio po powrocie z Lasek 12 sierpnia 1943 r. odbyłam w Warszawie spowiedź z całego życia u mojego dawnego spowiednika w Poznaniu ks. kanonika Adamskiego (…) podobnie jak krakowski mój spowiednik ks. prałat Mazanek u felicjanek, utwierdził mię, że po właściwej idę drodze. To ogromna ulga, gdy kierownictwo duchowe światłe i święte zarazem ma tyle subtelnej pewności w orzeczeniu, że ta droga życiowa, którą obieram, jest dla mnie najwłaściwsza.
Podczas Synodu o życiu konsekrowanym i jego misji w Kościele oraz świecie kard. J. M. Bergoglio 13 października 1994 r. powiedział: Życie konsekrowane jest darem dla Kościoła, rodzi się w Kościele, rozwija się w Kościele, całe jest zorientowane na Kościół. Bez przyjęcia, że jest ono darem i tajemnicą, jak bowiem zrozumieć swoistą wymianę powołanych, choćby przybywających do Polski, do Białegostoku – Brazylijki, Włoszki i Hinduski?... A z drugiej strony - polskich misjonarek i misjonarzy udających się do Brazylii, Ruandy czy Indii?... Najważniejsza jest miłość! A gdy masz wielką miłość, to już wszystko jedno, czy P[an] Bóg zażąda od Ciebie wielkich czy małych dzieł – pisał ks. dr S. Wyszyński do Marii Okońskiej 2 lipca 1944 r. Natomiast Ojciec Święty Jan Paweł II 18 sierpnia 2002 r. powiedział: Pragnienie niesienia miłosierdzia najbardziej potrzebującym zaprowadziło błogosławionego Jana Beyzyma – jezuitę, wielkiego misjonarza – na daleki Madagaskar, gdzie z miłości do Chrystusa poświęcił swoje życie trędowatym. Gdy wyruszał z Krakowa w tę daleką drogę w 1898 roku, miał 48 lat. Założyciele Ośrodka Rehabilitacji Trędowatych Jeevodaya (świt życia) w Indiach – ks. Adam Wiśniewski – pallotyn i s. Barbara Birczyńska prowadzili pionierską działalność. Nie zrażali się trudnościami. W liście do Prymasa Tysiąclecia ks. Adam pisał: Pracujemy z entuzjazmem na miejscu, gdzie żyje, a prawdę powiedziawszy i gnije na duszy i ciele, ponad tysiąc istnień ludzkich, ponad tysiąc Chrystusów. Zawozimy im żywność, lekarstwa, odzież, mydło, możliwość pracy i dobrą nowinę… Ileż wdzięczności i błogosławieństw wypowiadają trędowaci pod adresem swych Przyjaciół w Polsce. Ośrodek, który powstał w 1969 r., stał się domem dla trędowatych. Mógł nie przetrwać… Helena Pyz, lekarka, niepełnosprawna, przybyła tam w lutym 1989 r. by dalej prowadzić dzieło. Jak to się stało? Ósmego września [1987 r.] na imieninach u innej członkini Instytutu Prymasa Wyszyńskiego, usłyszała, że w dalekich Indiach, w ośrodku dla trędowatych umiera lekarz i pozostawi kilkanaście tysięcy pacjentów bez pomocy. Była gotowa go zastąpić. Język, znajomość kultury, przygotowanie menedżerskie musiały przyjść później. Nigdy wcześniej nie pracowała z dziećmi, nigdy nie widziała trądu, nie zarządzała wielką instytucją, na domiar wszystkiego na początku była prawie bez pieniędzy. Zawierzyła Temu, który ją posłał, i nie zawiodła się (Anna Sułkowska, Tygodnik Katolicki Niedziela, 7/2014). Sama dr Helena Pyz 28 sierpnia 2014 r. mówiła: Zapewne jeszcze za wcześnie na podsumowanie mojego życia, ale 25 lat pracy daje prawo do pewnych ogólnych wniosków. Jestem Panu Bogu wdzięczna za zawołanie mnie do pracy w Jeevodaya i powierzenie mi tego miejsca. Mieszkańcy, zarówno stali, jak i setki dzieci, które przewinęły się przez Ośrodek, pozostając kilka czy kilkanaście lat – to moja wielka rodzina. Mam poczucie, że sprawdziła się na mnie obietnica Pana Jezusa dana targującemu się o swoje – Żydowi Piotrowi: »… my opuściliśmy wszystko i poszliśmy za Tobą, cóż więc otrzymamy?« (por. Mt 19, 27 – 29). Dostałam miarę utrzęsioną i opływającą… Jednak bez pomocy innych trudno byłoby prowadzić taką działalność. Dlatego powstał Sekretariat Misyjny Jeevodaya (funkcjonuje w ramach Instytutu Prymasa Wyszyńskiego) organizujący pomoc materialną dla Ośrodka w Indiach, prowadzi też akcję Adopcji Serca oraz zbiera środki na inne cele. Sekretariat współpracuje z Fundacją Heleny Pyz Świt Życia. Założyciel Jeevodaya ks. A. Wiśniewski w liście na Boże Narodzenie 1980 r. napisał: Najdrożsi nasi Przyjaciele trędowatych i ubogich. Dziękujemy Wam, że nie zapominacie o swoich trędowatych w Jeevodaya. My tak bardzo liczymy na Wasze ofiary i oczekujemy ich z wielką potrzebą na zakup żywności, lekarstw, odzieży, bandaży, na książki i pomoce szkolne, na opłacenie pracowników, na dalszą rozbudowę, na naprawy istniejących budynków (…) Miłosierny i dobry Pan Jezus chce przez Was leczyć, żywić, przyodziewać, uczyć trędowatych i ubogich (…) Mogę powiedzieć, że w Waszej i naszej służbie wykonujemy wspólnie siedem uczynków miłosierdzia wobec ciała i wobec duszy (…) W ten sposób wyznajemy Chrystusa tutaj i wobec całego świata. w ten sposób dajemy ludziom poznać największy przymiot Stwórcy – Miłosierdzie.
Jako odpowiedź na pragnienie Serc Jezusa i Maryi, aby wszyscy byli zbawieni, powstała Wspólnota Modlitwy Z Maryją ratuj człowieka. Należą do niej osoby różnych stanów, także konsekrowane. Każdy członek Wspólnoty modli się o zbawienie człowieka wybranego przez Boga. Modlitwie o czyjeś nawrócenie towarzyszy świadomość, że każdy z nas potrzebuje nawrócenia (por. Łk 18,10-14). Wspólnota zanurzona jest w misji Kościoła i jego trosce o zbawienie wszystkich ludzi, pamięta o słowach Jezusa: Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony (J 3, 16-17).
Zaryzykować życie
Taki tytuł nosi książka, która ukazała się w 1988 r. i zawiera świadectwa z życia sióstr. Każda droga powołania – wyjątkowa, jedyna, zaskakująca. Prawdziwa mozaika. Jak napisał Ojciec Święty Franciszek w Liście apostolskim z okazji Roku Życia Konsekrowanego: Fantazja Ducha Świętego zrodziła tak różne sposoby życia i działania, że nie możemy ich łatwo sklasyfikować lub umieścić w gotowych schematach. Zakony kontemplacyjne, zakony czynne, instytuty świeckie, dziewice i wdowy konsekrowane, pustelnicy i pustelnice przecież nie wyczerpują nieskończonych możliwości Boga powołującego do swojej służby. W Przedmowie do wspomnianej książki ks. Stanisław Klimaszewski MIC napisał: Tytuł »Zaryzykować życie«, oczywiście dla Boga, mówi tylko o ryzyku dziewcząt podejmujących życie zakonne, o ryzyku płynącym z ich ludzkich braków i słabości. Nie istnieje zaś ryzyko ze strony Boga. On jest zawsze wierny tym, którzy oddają Mu swe życie. Może większym ryzykiem jest zagłuszenie w sobie głosu powołania i odejście ze smutkiem, jak uczynił to bogaty młodzieniec (por. Łk 18,18-23)? Jak trudne jest czasem odczytywanie powołania życiowego i z jakimi zmaganiami się wiąże, pokazują fragmenty zapisków z lat 1938 – 1943 bł. Natalii Tułasiewicz (Poprzez ziemię ukochałam niebo, Poznań 2015). Autorka jest jedną z dwu świeckich kobiet w grupie 108 polskich męczenników II wojny światowej. Po rekolekcjach w Laskach w sierpniu 1943 r. wyjechała jako wolontariuszka, by apostołować wśród robotników przymusowych w Hanowerze. Pierwszego stycznia 1942 r. zanotowała: Idzie ku mnie nowe jutro. Rozumiem je jako służbę w szeregach apostolstwa świeckiego. Pociąga mnie bardzo pierwotna reguła św. Anieli [Merici] – zakon w życiu, w rodzinach (…) Głos wewnętrzny mówi mi, abym szła własną (raczej dla mnie wytyczoną przez Chrystusa) drogą, abym tkwiła w świecie. Muszę być zakonnicą bez habitu i klasztoru.
W Laskach 1 listopada 1942 r. po raz pierwszy spotkał się ks. dr S. Wyszyński z grupą dziewcząt – Ósemką - którą formował, kierując do niej wskazania także w listach. Uwrażliwiał swoje duchowe córki na potrzeby innych, zwracał uwagę na poszanowanie czasu własnego i bliźnich. Czas nam darowany jest też własnością braci naszych. Bo w tym czasie, krótkim ułamku minuty, można pospieszyć, pouczyć, wzmocnić, dodać sił – pokazać Boga, podtrzymać serce. To wszystko należy się braciom naszym – mają oni prawo do tego – pisał 20 listopada 1944 r. Jednak żeby owocnie służyć innym, trzeba mieć głęboką więź z Trójcą Świętą, z Matką Bożą, z Kościołem. Uzmysławiał to członkiniom Instytutu Prymas Tysiąclecia w czasie rekolekcji prowadzonych w Laskach w sierpniu 1959 roku. Myślą przewodnią tych rekolekcji były słowa: Błogosławione oczy, które widzą to, co wy widzicie (Łk 10,23). W Roku Życia Konsekrowanego rozważania rekolekcyjne ukazały się drukiem w Wydawnictwie Soli Deo (Błogosławione oczy, które widzą).
Fascynująca jest biografia s. Immaculaty Marianny Olechno, znanej z różnych dzieł miłosierdzia w naszej diecezji. Przybliża ją książka Marka Hyjka – Aby nieść miłosierdzie, która ukazała się w Białymstoku w 2013 roku. Determinacja, jaka towarzyszyła Mariannie Olechno w wypełnieniu ślubu złożonego Matce Bożej w czasie choroby, daje wiele do myślenia, a przede wszystkim buduje. Ostatecznie przecież siostra złożyła śluby wieczyste 25 marca 1971 r. w Zgromadzeniu Sióstr Św. Teresy od Dzieciątka Jezus, gdy miała 87 lat. Jak napisał Marek Hyjek: Złożenie ślubów wieczystych przez siostrę Olechno równało się wypełnieniu jej przyrzeczenia złożonego Matce Przenajświętszej przed siedemdziesięciu laty. Wreszcie została najprawdziwszą zakonnicą (Aby nieść miłosierdzie, s. 122). Za św. Augustynem można by dodać, że niespokojne jest serce człowieka, dopóki nie spocznie w Bogu (por. Wyznania I, 1).
Po drugiej wojnie światowej pierwszy modlitewnik (Uświęcam życie modlitwą) w naszej archidiecezji ukazał się w 1977 roku. Opracował go ks. Józef Bujonek, a Słowem wstępnym opatrzył bp E. Kisiel. Znaleźć w nim można znaną Modlitwę franciszkańską. Głęboka treść wyraża pragnienie niesienia pokoju poprzez pełnienie uczynków miłosierdzia. Zawiera też obietnicę, o której mówi św. Jan Paweł II w encyklice Dives in misericordia (14): ten, kto daje – daje tym bardziej, gdy równocześnie czuje się obdarowany przez tego, kto przyjmuje jego dar; ten zaś, kto umie przyjąć ze świadomością, że i on również przyjmując, świadczy dobro, ze swej strony służy wielkiej sprawie godności osoby, która najgłębiej może jednoczyć ludzi pomiędzy sobą. Za św. Franciszkiem z Asyżu prośmy naszego Ojca:
O Panie, uczyń z nas narzędzia Twojego pokoju,
abyśmy siali miłość – tam, gdzie panuje nienawiść;
wybaczenie – tam, gdzie panuje krzywda;
jedność – tam, gdzie panuje zwątpienie;
nadzieję – tam, gdzie panuje rozpacz;
światło – tam, gdzie panuje mrok;
radość – tam, gdzie panuje smutek.
Spraw, abyśmy mogli nie tyle szukać pociechy, co pociechę dawać;
nie tyle szukać zrozumienia, co rozumieć; nie tyle szukać miłości, co kochać.
Albowiem dając – otrzymujemy;
wybaczając – zyskujemy przebaczenie;
a umierając - rodzimy się do wiecznego życia,
przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego. Amen.
Warto pamiętać, że w pełnieniu miłosierdzia najważniejsza jest miłość, a najwspanialszą nagrodą – świadomość, że to do nas mówi Jezus: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili (Mt 25,40).